Wybrukowany, malowniczy dziedziniec zawsze pe³en jest artystów to dopiero maluj±cych, to chc±cych opchn±æ komu¶ swe namalowane ju¿ obrazy...Miejsce niesamowicie piêkne, gdy¿ miasto otoczone jest przez dwa niezwykle piêkne stawy a na po³udniowo-zachodnim krañcu miasta maluj± siê przepiêkne góry...
Offline
Virgiliu Toreador
Dzieñ zdawa³ siê byæ wieczno¶ci±. S³oñce powoli znika³o za horyzontem, obrzucaj±c go z³otymi wstêgami ostatnich promieni s³oñca. Wkrótce zniknie, lecz pozostanie jeszcze na chwilê. Dzieñ ulotny jak inspiracja, noc ulotna jak natchnienie... Natchnienie trwa³e jak butowle, budowle giêtkie i smuk³e, jak ga³êzie... Wszystkie rzeczy tak bardzo podobne, ale tak ró¿ne. W³a¶nie to by³o jego inspiracj±. Przemijanie, ¶mieræ, ¿ycie...
To co kocha³, a co by³o naprawdê tak daleko...
Virgiliu siedzia³ na fontannie, stawiaj±c nowe kreski na p³ótnie roz¶cielonym dok³adnie na sztaludze, któr± mia³ przed sob±. Cienkie, ciemne i spontaniczne kreski powoli tworzy³y prawdziwe obiekty.
Surrealizm. Co¶ co kocha³, co zdawa³o siê byæ marzeniem sennym, lecz zrodzonym przez artystê.
Z kresek powstawa³y budynki, ro¶liny i gigantycznych rozmiarów s³oneczniki.
Wszystko stanowi³o zgran± kompozycjê.
Pierwsza kropla farby 'umaza³a' rysunek. Jego surrealistyczny ¶wiat powoli o¿ywa³...
A woko³o by³o tak spokojnie i cicho, tak piêknie... Z³ote promienie i moment u schylku dnia... To by³o jego celem ¿ycia...
Codziennym oczekiwaniem, i przemijaj±c± chwil±...
Offline
Nagle doskona³a niczym kreski Virgiliu cisza zostala zm±cona czyimi¶ krokami..Nagle nad rysunkiem m³odzieñca pojawi³ sie cieñ..:" Witaj! Co tworzysz drogi artysto?" Za plecami Virgiliu sta³ wysoki mê¿czyzna w bialej masce o smutnym wyrazie twarzy..Na jego ramiona opada³y gêste czarne, d³ugie w³osy, a ubrany by³ w aksamitny p³aszcz koloru rubinu...:"Jestem ciekaw twej sztuki! Mam na imiê Giovanni i jestem ³owc± talentów! Przedstaw mi sw± koncepcjê.." Mê¿czyzna pochyli³ siê nad rysunkiem artysty...
Offline
Virgiliu Toreador
Virgiliu speszony nag³ym oderwaniem od pracy i postaci± nachylon± nad jego powstaj±cym, "nagim" obrazem, zaczerwieni³ siê lekko, lecz po chwili, chwytaj±c o³ówek i kre¶l±c nim krzta³ty nad ró¿nymi czê¶ciami obrazu, zacz±³ czê¶ciowo obja¶niaæ. - Ten krzta³t, który zacz±³em malowaæ, to s³onecznik, symbol p³odno¶ci i ¿ycia. Jednak nie jest to dobry s³onecznik. Jego d³ugie, spl±tane korzenie obejmuj± wisz±cych do góry nogami na kosturach, ludzi w maskach, i stoj±cych. Ci pierwsi to my, wampiry, natomiast ludzie stoj±cy swobodnie, lecz spêtani, to mieszkañcy Karady. Pragnê przedstawiæ ten obraz w dwóch barwach, p³owym i czarnym, lecz ró¿nych odcieni. S³onecznik stanowi kontrast, ró¿ni±c siê kolorystycznie od obrazu. Kredowe stopnie, tworz±ce obramowanie obrazu, symbolizuj± przeszkody, jakie ludzie i wampiry musz± pokonaæ na swojej drodze, drodze ¿ycia... - Virgiliu zastanowi³ siê trochê, wpatruj±c siê w obraz. - Czy widzi pan te ma³e krople czerwieni? To krew. Posoka ¿ycia kapi±ca z nieba... £±cz±ca i ludzi i wampiry. Ludzie maj± j± w swych ¿y³ach, a wampiry, w akcie "dzielenia siê jestestwem", maj± j± w swych ustach... To nie jest dok³adna tre¶æ jak± chcia³em przekazaæ, a jej zal±¿ek. Obrazy skrywaj± w sobie tajemnice, które odkrywa siê indywidualnie. Ka¿dy znajdzie w nich swoje ukryte znaczenia i podteksty...
Offline
"Rozumiem..." Wyszepta³ mê¿czyzna wyra¼nie zafascynowany:" A symbol p³odno¶ci? Czy to jaka¶ aluzja do nas i ludzi? Twoja sztuka jest niewykle awangardowa...Bardzo mi sie podoba...Od kiedy siê tym zajmujesz m³ody cz³owieku?" Mê¿czyzna stan±³ teraz na przeciwko artysty patrzac mu w oczy...
Offline
Virgiliu Toreador
Virgiliu przytakn±³. - S³onecznik, jako symbol p³odno¶ci i zycia pokazuje cykl narodzin i przemiany w wampira. Ludzie rodz± siê, umieraj±, staj± siê wampirami... Ale to wci±¿ to samo zycie, w tym samym ciele i z tym samym charakterem. St±d jeden s³onecznik. - Ch³opak wsta³, przerzucaj±c kosmyki rudych w³osów, które opada³y mu na twarz i ramiona. - Dziêkujê. - powiedzia³ skromnie, lekko siê k³aniaj±c. - Zawsze moim ¿yciem by³o malarstwo. Odk±d pamiêtam nieod³±cznym elementem mnie, by³ o³ówek. Kiedy ¿y³em, tak¿e rysowa³em. ¯ycie jest jedno, w tym samym ciele i z tymi samymi odczupiami i pragnieniami.
Offline
"Niesamowite.."Wyszepta³ mê¿czyzna slysz±c teoriê wysnut± przez malarza..:"Nie chcia³by¶ pokazaæ swoich dzie³ na salonach?" Spyta³ z entuzjazmem i nadziej± Giovanni czekaj±c na odpowied¼...
Offline
Virgiliu Toreador
- N-na salonach?! - zdziwi³ siê artysta, wyra¼nie zadowolony z propozycji nieznajomego. - Oczywi¶cie ¿e bym chcia³, tylko czy oni chc± ogl±daæ moje obrazy... Mam ich ponad sto dwadzie¶cia...
Offline
"Ale¿ oczywi¶cie" Odpar³ pewne mê¿czyzna u¶miechajac siê:"Zadbam o to" Powiedzia³ poczym odsun±³ siê nieco od artysty i poprawi³ ubranie:" Ja ju¿ pójdê..Jesli mialby¶ jakie¶ problemy z wystawieniem swoich dzie³, szukaj mnei w poracowni artystycznej...Tam te¿ znajduj± siê ludzie, ktorzy s± w stanie udzieliæ ci niezbednych porad..Poinformuje ich tak¿e, aby przekazali ci milion jenów na twoje prace i inwestycje w kierunku malarstwa..."
Offline
Virgiliu Toreador
- Dziêkujê panu bardzo... - rzuci³ jeszcze na po¿egnanie, sk³adaj±c sztalugê i id±c w kierunku pracowni.
Offline